czwartek, 29 listopada 2012

Porażka Wojciecha Cejrowskiego

"Dziś byłam w pijalni czekolady i przy stoliku siedziała Justyna Steczkowska z synem"
"Ale błagam Cię, nie podeszłaś po autograf ?"
"Nie no co ty"
"Powiem Ci że ludzie którzy jarają się gwiazdami mnie wkurzają, nie mówię o Tobie, tak ogólnie"
"A jaka tam z niej gwiazda"
"No wiesz. Choć w sumie, ja mam określone zdanie na temat- jak ktoś sławny mnie motywuje to wtedy ON zasługuje na to by mi dać autograf. Jako dowód tego że coś dla mnie w życiu znaczy."

Do niedawna miałem określoną opinię o panu Cejrowskim. Gość który wtrąca swoje trzy grosze tam gdzie nikt go o to nie prosił, a poza tym- świetny podróżnik, niezły pisarz i gawędziarz. Tak naprawdę bolało i boli mnie to że jest on głosem sumienia, które to sumienie, jak wielu, wielu polaków staram się codziennie tłamsić i ignorować. Przeczytałem biografię pana Cejrowskiego. Napisał ją Grzegorz Brzozowicz, a sam Cejrowski wypowiada się o niej tak (cytat z ostatniej strony): "Ta książka nawet przy pana najlepszych intencjach jest porażką Wojciecha Cejrowskiego". Dlaczego ?
Nie chodzi o jakość samej książki, mi czytało się ją z resztą całkiem przyjemnie. Chodzi o to że ta książka w ogóle powstała. Jestem osobą która nigdy nie widziała wcześniejszych programów Cejrowskiego- WC kwadrans, Piękny i bestia i innych, w których to Cejrowski nie był podróżnikiem lecz satyrykiem, dziennikarzem itp. W których to miał swoje zdanie i miał ze wszystkimi na pieńku (co się z resztą zbyt nie zmieniło). Nie miałem pojęcia o istnieniu Ciemnogrodu, nie wiedziałem w ogóle kim był dla społeczeństwa Cejrowski przed "Boso przez świat". Stąd też moje oburzenie iż podróżnik pozwala sobie na tak wiele w wypowiedziach "poza podróżniczych".
Czy biografia otworzyła mi oczy na przekaz Cejrowskiego ?
Nie. Pomogła natomiast zrozumieć. Cejrowski za porażkę uznał to iż czytelnik odkryję prawdę o nim samym, o jego sferze prywatnej, rodzinie, znajomych, o tym jak, gdzie i z kim robi interesy. O tym co działo się podczas Stanu Wojennego, w ogóle w okresie komuny. Cejrowski promuje obecnie trochę inny wizerunek swojej osoby i nie wszystko jest mu na rękę. No i kwestia ochrony swojej prywatności. Wydaje mi się iż Cejrowski swoją sławę traktuje jako pracę, nie jak nasi "celebryci"- jako sposób na życie. Robi odcinek, film, reportaż, występuje w stand-upie, lub robi show na sali sądu. Ale potem przestaje być gwiazdą, staje się na powrót biznesmanem lub po prostu Cejrowskim. Do tej pory nie rozumiałem jego metod. Traktowałem go jak wariata. Po przeczytaniu biografii zmieniłem swoje zdanie. Lubiłem Cejrowskiego za pewne rzeczy, za pewne zaś miałem ochotę zamknąć go w psychiatryku. Już tej ochoty nie mam. Dzięki tej książce zyskał on mój szacunek do tego co robi na wszystkich płaszczyznach. Dla mnie najważniejsze jest poznanie każdego motywu którym kieruje się dana osoba podczas swojego wyboru. Zrozumiałem motywy tego szalenie inteligentnego człowieka, niektóre z nich chciałbym nawet przejąć jako własne.
Takich wariatów potrzebujemy. Jeżeli nie będziemy mieli ekstremistów po każdej ze stron to doprowadzimy ten świat do jeszcze większej ruiny niż obecnie. Bo mamy skrajnych lewicowców na pęczki, znaleźć zaś prawicowców z którymi można się zgodzić choć w niektórych punktach- rzecz naprawdę ciężka do zrealizowania. A Cejrowski jest właśnie taką osobą.
Wracając teraz do samego początku i mojej wczorajszej rozmowy, którą przytoczyłem bez wyjaśnienia.
Cejrowski zasłużył na to bym poprosił go o autograf. Autograf, rozmowę i poradę- jak dać sobie radę w tym świecie by nie zginąć i jeszcze na tym zarobić.
Pewne wskazówki znajdziecie w Biografii Cejrowskiego do której przeczytania gorąco was zachęcam. 

niedziela, 30 września 2012

Wiersz codzienny: Baczyński K.K "Demon"

Dobry kawałek poezji.

Baczyński Krzysztof Kamil

Demon
Papier wezbrał, a dłoń jak odcięta
niałym ptakiem biegła po nim sama,
aż stanęła; wtedy z czaszki zmiętej
ziała odchłań otwarta jak rana.
Wtedy wstał znad stołu i na barki
ciemność spadła, a on nieprzytomny
poczuł skrzydeł łopot u wargi,
zaczajony grom - u brwi ogromnych.
Stanął w oknie : o krok las przystanął,
wśród powietrza napiętego burzą
nieruchomy, pełen lwów, tytanów
i upiorów, które oczy mrużą.
Cały w grozie, rozpłaszczony lękiem,
człowiek drżał, do czoła podniósł rękę
i zawołał w las, co stojąc groził:
"Kim ty jesteś, który mówisz ze mnie?"
A już pękał bór tysiącem nożyc
i pioruny biły w ciemność - ciemne.

sobota, 29 września 2012

Wiersz codzienny: Wszyscy

No się nasłuchałem Marsów. No i machnąłem coś na szybko. "Nie masz pomysłu na wiersz na bloga ? Napisz własny"
No to macie ;)
Luźna inspiracja (pewnie głównie dlatego że akurat leciało jak szukałem wiersza :P Link )
Matt M.
Wszyscy

Wszyscy
Jak tu stoimy
Wszyscy
Do czegoś dążymy
Wszyscy
Biegamy, skaczemy, walczymy

Wszyscy
Się poddajemy i ulegamy
Wszyscy
Cierpimy od zadanej rany
Wszyscy
Czasem tego dość mamy

Wszyscy
Zadajmy sobie pytanie
Wszyscy
Co z nami się stanie ?
Wszyscy
Jesteśmy tacy sami

Wszyscy
Jesteśmy Królami, Bogami
Wszyscy
Biedakami i Niewolnikami
Wszyscy
Grzechami i dobrymi uczynkami

I tylko od nas zależy kim my jesteśmy sami

piątek, 28 września 2012

Wiersz codzienny : W. Szymborska: "Clochard"

No prawie codzienny. Nie podoba mi się że tak się dzieje ale nie przeskoczę niektórych rzeczy. Pani Szymborska, miła sercu memu.

Szymborska Wisława
Clochard
W Paryżu, w dzień poranny aż do zmierzchu,
w Paryżu jak
w Paryżu, który
(o święta naiwności opisu, wspomóż mnie!),
w ogrodzie koło kamiennej katedry
(nie zbudowano jej, o nie,
zagrano ją na lutni)
zasnął w sarkofagowej pozie
clochard, mnich świecki, wyrzeczeniec.


Jeżeli nawet miał coś to utracił,
a utraciwszy, nie pragnie odzyskać.
Należy mu się jeszcze żołd za podbój Galii
przebolał już, nie stoi o to.
Nie zapłacono mu w piętnastym wieku
za pozowanie do lewego łotra
zapomniał, przestał czekać już.


Zarabia na czerwone wino
strzyżeniem okolicznych psów.
Śpi z miną wynalazcy snów
do słońca wyroiwszy brodę.


Odkamieniają się szare chimery
(fruwalne, niżły, małpierze i ćmięta,
grzaby, znienacki, głowy samonogie,
wieloractwo, gotyckie allegro vivace)


i przyglądaja mu się z ciekawością,
jakiej nie mają dla nikogo z nas,
roztropny Piotrze,
czynny Michale,
zaradna Ewo,Barbaro, Klaro.

czwartek, 27 września 2012

Wiersz codzienny Paktofonika : "Jestem Bogiem"

Rap jest poezją. Dobrą, współczesną i prawdziwą. Którą warto czasem po prostu przeczytać, nie wysłuchać czy obejrzeć teledysk. Warto czasem potraktować to jak wiersz. I się zastanowić- czym różni się Fokus, Rahim, Magik od Mickiewicza, Norwida, Słowackiego.
Pamiętajcie- jakie czasy tacy wieszcze. 

Paktofonika
Jestem Bogiem


Mam jedną pierdoloną schizofrenię,

zaburzenia emocjonalne, proszę puść to na antenie.

Powiem ci że to fakt, powiesz mi, że to obciach.

Pierdolę cię, i tak rozejdziesz się po łokciach.

Bo ja jestem Bogiem, i uświadom to sobie,

słyszysz słowa, od których włos jeży się na głowie.

O rany, rany, jestem niepokonany,

Ha I Pe Ha O Pe, bez reszty oddany.

Przejebany, potencjał niewyczerpany,

Chyba w DNA on był mi dany.

Czekaj Fokus, Rah, jeszcze oszaleją wszystkie pizdy,

gdy poznają mój urok osobisty.

Duszę artysty, to jaki jestem skromny i bystry,

szczery do bólu, że aż przezroczysty i

wiesz co mnie boli? Że w głowach się pierdoli,

zakłócony pokój ludziom dobrej woli.




Jestem bogiem,

Uświadom to sobie, sobie.

Ty też jesteś bogiem,

Tylko wyobraź to sobie, sobie.




W pełni poczytalny, za czyny swe odpowiedzialny,

jak dym nieprzemakalny, pędzi tu jak halny.

Wyprzedza świat realny, nawiedza wirtualny,

system binarny, materiał łatwopalny.

Da przepływ momentalny energii, cios werbalny,

Kandydat potencjalny, na występ teatralny.

Doznaje szoku w dwutysięcznym roku, za to spalmy,

pora na elaborat eksperymentalny.

W sposób niekonwencjonalny głoszę treści, słuchaj proszę,

Trafiam cię w punkt centralny, wiedz, że niepewności spłoszę.

Nastroszę się, gniew boski jest nieobliczalny,

unoszę cię, bo z góry widok kapitalny.

I idealny obraz jak krajobraz tropikalny,

Monstrualny krach! Rah nieprzewidywalny.




Jestem bogiem,

Uświadom to sobie, sobie.

Ty też jesteś bogiem

Tylko wyobraź to sobie, sobie.




Widzę, widzę, widzę więcej,

wiem więcej, tak to jest mniej więcej.

Uczę się sztuki życia, hip hop to mój sensei

i rzucam tym, a to jak kauczuk,

czysta technika, żadnego fałszu.

Niuanse, sensacyjne seanse,

w bezsensie sens jest jedynym awansem.

Balansem w naturze, równowagi korekta,

unoszę się ponad to na specjalnych efektach.

Cel - eS eM O Ka na kartki biel,

A eN Be eL O Ka E Jot Be E eL.

Lekko jak hel napełniam trwogą

i zapewniam jak wrogom kontakt z podłogą.

Twą dozgonną chęć dorównania swym bogom,

ogrom PFK podąża swą drogą.

Przysięgam na ogon, uwierzysz w co zechcę,

a poczujesz jeszcze od tych lepsze dreszcze.




Jestem bogiem,

Uświadom to sobie, sobie.

Ty też jesteś bogiem,

Tylko wyobraź to sobie, sobie.




(O... widzę, że pan się ładnie przedstawił przed nami, tutaj w tej chwili słuchaczom, przed tymi milionami słuchaczy.)

wtorek, 25 września 2012

Wiersz codzienny: T. Pułka " Poezja mnie zbawi (fragm.)"

Nie dodał wiersza przez dwa dni sk%&&*urczaczek jeden.  No to teraz doda. Z rakietą.
Szukałem czegoś totalnie nowego, wiadomo że klasyka poezji to klasyka jednak... Chciałem czegoś nowego. Czegoś nowego i jeszcze do końca nie odkrytego. I znalazłem. I jest zgryz.
Dziś będzie wiersz Tomka Pułki.
9 lipca. Sądząc z daty to był chyba pierwszy dzień szkolenia w Tb.
Kiedy ja błyszczałem wśród dziewczyn z, jak wtedy myślałem, mojego przyszłego teamu Tomek topił się w Odrze. 3 miesiące temu, ledwie wczoraj.  Myślę że on i jego twórczość zasługują na to by się jej przyjrzeć, co też uczynię a rezultaty opublikuje.
Starczy mojego, słuchajcie Tomka.
Tomasz Pułka
Poezja mnie zbawi (fragm.)


Pisałem o Stowarzyszeniu Śliwek,

Arbuzów albo Wisienek, o lansowaniu

wzorca, matrycy do odlania

spiżowej projekcji. Hologramu


tekstur wygiętych jak jaźń

rzucona na pożarcie lwom,

tym samym, które rozszarpywały

chrześcijan. Niska głębia

wnętrza, tylko


p r z e p i s u j ę


odpowiednie ustępy Płonącej Księgi.

Księga płonie siatką zbierającą ryby.

Księga toczy krzyżmo pieniędzy.

Okrągła moneta w trzewiach automatu.

Rząd owoców nawiniętych na koło.

Zero elektroniki. Stary Analog.

Jednoręki Bandyta. Ja to tylko


p r z e p i s u j ę


odpowiednie ustępy Encyklopedii litera "m".

Młodość i mięso. Miłość i mak. Główka

makowa. Wewnątrz galaktyka. Roślina

prowadzi przez technologię do krwi.

Metafizyka przerasta siebie samą.

Kopie zapasowe metafizyki w mózgu.

W archive.org metalowej klatki.


Metal, czy drewno? Natura ma wiele postaci.

Wakacje pełne intryg. Poezja mnie zbawi

sobota, 22 września 2012

Wiersz codzienny: J. Słowacki "Anioł ognisty - mój anioł lewy..."

A naszło mnie dziś na Słowackiego. Więc cóż się będę ;)
Słowacki Juliusz
Anioł ognisty - mój anioł lewy...
Anioł ognisty - mój anioł lewy
Poruszył dawną miłości strunę.
Z tobą! o! z tobą, gdzie białe mewy,
z tobą w podśnieżną sybirską trunę,
Gdzie wiatry wyją tak jak hyjeny,
Tam, gdzie ty pasasz na grobach reny.

Z grobowca mego rosną lilije,
Grób jako biała czara prześliczna -
Światło po nocy spod wieka bije
I dzwoni cicha dusza muzyczna.
Ty każesz światłom onym zagasnąć,
Muzykom ustać - duchowi zasnąć.

Ty sama jedna na szafir święty
Modlisz się głośno - a z twego włosa,
jedna za drugą - jak dyjamenty,
Gwiazdy modlitwy lecą w niebiosa.