Hej. Już ostatnia część na temat nowej płyty happysadu, postaram się rzucać naprawdę krótkie myśli na temat poszczególnych utworów, podsumowanie i z głowy ;)
Most na Krzywej
Słuchając tej piosenki za każdym razem w głowie świta mi "Kurde, najbardziej skoczna melodia na całej płycie i co ? Tekst o tym jak On skacze z Mostu na Krzywej". Skoczna, skacze, co tam. Piosenka wpada w ucho to najważniejsze. Fajna jest i to ukulele na początku zamiata podłogę.
Ogólnie od Mostu utwory mają już klimaty bliższe starszym płytą happysadu
Niezapowiedziana
Ach. Refren tego kawałka mógłbym słuchać godzinami. Refren i końcówkę. Najlepszy refren z całej płyty. Tyle w nim ciepła że łapie za serducho. Z resztą cała ta piosenka jest taka ciepła, pełna uczuć. W końcu jakże mogło by być inaczej skoro sama piosenka o uczuciach ?
Na ślinę
Kolejny ciepły utwór. Jak człowiek przesłucha parę razy płytkę to zaczyna rozumieć jej tytuł. Można naprawdę podzielić aranżacje na takie bardzo ciepłe i te mroczne, zimne. Na ślinę wpisuje się właśnie w taką ciepłą lekką melodię. Przypomina mi piosenki o miłości z amerykańskich filmów, te w których bohaterowie grają ukochanej swoje kawałki na gitarach. Ckliwe, ale ma swój urok.
Wszystko co złe
Utwór na doła. Zdecydowanie. Mocny, zdecydowany, z charakterkiem. I ten skandowany refren. I można sobie pokrzyczeć i jest co pośpiewać. Taki rockowy walczyk :)
Do krwi
Tu znów mamy liryczną, mroczną kompozycję. Bardzo wieloznaczną, z ukrytym głęboko przesłaniem. Może tylko aranżacja jest trochę przesadzona.
Nic nie zmieniać
Dwunasty, oficjalnie ostatni utwór na płycie. Hm, niech za jego opis świadczą słowa które wypowiedziałem do pewnej osoby kiedyś tam (wykonanie na jakimś koncercie było dostępne w necie już jakiś czas) "To jest taki typowy utwór happysadu. Leci Ci tekst przez cały utwór, a potem wstawka gitarowa i mamy zupełnie o czymś innym. Z pozoru oczywiście."
Wg mnie dobrze że ten utwór jest na końcu płyty. Tak jak jest, jest dobrze . Końcówka utworu bardzo mi się podoba, choć nawiązań do pozostałej części trzeba się naszukać :)
Okej, starałem się jak najkrócej. Teraz podsumowanie.
Tak, tak jestem fanem happysadu. Może nawet fanbojem. Ale przyznam szczerze- to jest pierwsza płyta z którą od początku złapałem więź. Nie tak jak z poprzednimi- po utworze, po kawałku, nutka za nutką. Ta płyta wmaszerowała w moje życie i zostanie w nim razem z innymi utworami happysadu. Cieszy mnie że nie ma utworów które przewijam, utworów które jakoś są mało strawne.
Happysad gra swoje, szukali czegoś nowego i znaleźli. A ja znajduję w tym swój ulubiony zespół i rad jestem niepomiernie z zakupu :)
Dzięki za dotrwanie do końca, skomentujcie, to serio nie gryzie ;)
Jeżeli się podoba- pod postem jest opcja naprawdę szybkiego wrzucenia na fb- zawsze można docenić wkład autora ;)
Dzięki jeszcze raz,
Hej ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz