Hej :)
Oto przed Wami jeden z moich nowych pomysłów- wiersz codzienny. Idea bardzo prosta - zachęcić ludzi do poezji. Postaram się wybierać takie utwory w których nie będą wiały totalną nudą a ich treść będzie aktualna dziś.
Nie będzie żadnej mojej analizy, rzucę tylko dlaczego akurat ten wiersz i już, resztę pozostawiam Wam ;)
Okej, bez zbędnego przedłużania.
Wiersz wybrany jako pierwszy który przypadł mi do gustu po tym jak zacząłem grzebać wśród Różewicza- pan mieszka dalej we Wrocławiu i ma 91 lat ! Kurcze, nieźle, prawda ?
Tadeusz Różewicz Miłość.
Kupiłem ci pelargonię
niosę doniczkę w różowej bibułce.
Idę ulicą
ludzie biegną ludzie jadą ludzie krzyczą
ten sprzedaje
cudowny płyn na porost włosów
szkaplerze
trujące cukierki
pornograficzne obrazki.
Obok w czerwonym kościele
grożą jeszcze śmieszni piekłem
obiecują niebo
zachwalają wiarę ojców naszych.
Sprytny z rybim okiem
i brodą jak lisia kita z miedzi
nabił sto tysięcy nędzarzy
w butelkę
ogłosił bankructwo.
Mrowisko się mrowi.
Piszą anonimy, składają fałszywe świadectwa
chorują na syfilis
piją wódkę i eter
gwałcą i zarzynają
obliczają saldo.
Obywatele miasta obłudnicy
witają kardynała
karmazynowy kardynał
nie uczynił cudu
wygwizdały go ptaki.
Poeci grają na katarynkach
prowadzą dialogi z Bogiem
fałszują monetę.
Na uniwersytecie
profesor pod parasolem
w czerwonym turbanie na głowie
wykłada metafizykę,
radzi wdychać prane.
Bzdura obłuda fałsz.
Idę ulicą
jestem ci wdzięczny za miłość
cieszę się pelargonią
w różowej doniczce.
To jest prawda:
miłość uszlachetnia
jestem lepszy
odrobinę lepszy
wierzymy w to oboje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz