czwartek, 29 listopada 2012

Porażka Wojciecha Cejrowskiego

"Dziś byłam w pijalni czekolady i przy stoliku siedziała Justyna Steczkowska z synem"
"Ale błagam Cię, nie podeszłaś po autograf ?"
"Nie no co ty"
"Powiem Ci że ludzie którzy jarają się gwiazdami mnie wkurzają, nie mówię o Tobie, tak ogólnie"
"A jaka tam z niej gwiazda"
"No wiesz. Choć w sumie, ja mam określone zdanie na temat- jak ktoś sławny mnie motywuje to wtedy ON zasługuje na to by mi dać autograf. Jako dowód tego że coś dla mnie w życiu znaczy."

Do niedawna miałem określoną opinię o panu Cejrowskim. Gość który wtrąca swoje trzy grosze tam gdzie nikt go o to nie prosił, a poza tym- świetny podróżnik, niezły pisarz i gawędziarz. Tak naprawdę bolało i boli mnie to że jest on głosem sumienia, które to sumienie, jak wielu, wielu polaków staram się codziennie tłamsić i ignorować. Przeczytałem biografię pana Cejrowskiego. Napisał ją Grzegorz Brzozowicz, a sam Cejrowski wypowiada się o niej tak (cytat z ostatniej strony): "Ta książka nawet przy pana najlepszych intencjach jest porażką Wojciecha Cejrowskiego". Dlaczego ?
Nie chodzi o jakość samej książki, mi czytało się ją z resztą całkiem przyjemnie. Chodzi o to że ta książka w ogóle powstała. Jestem osobą która nigdy nie widziała wcześniejszych programów Cejrowskiego- WC kwadrans, Piękny i bestia i innych, w których to Cejrowski nie był podróżnikiem lecz satyrykiem, dziennikarzem itp. W których to miał swoje zdanie i miał ze wszystkimi na pieńku (co się z resztą zbyt nie zmieniło). Nie miałem pojęcia o istnieniu Ciemnogrodu, nie wiedziałem w ogóle kim był dla społeczeństwa Cejrowski przed "Boso przez świat". Stąd też moje oburzenie iż podróżnik pozwala sobie na tak wiele w wypowiedziach "poza podróżniczych".
Czy biografia otworzyła mi oczy na przekaz Cejrowskiego ?
Nie. Pomogła natomiast zrozumieć. Cejrowski za porażkę uznał to iż czytelnik odkryję prawdę o nim samym, o jego sferze prywatnej, rodzinie, znajomych, o tym jak, gdzie i z kim robi interesy. O tym co działo się podczas Stanu Wojennego, w ogóle w okresie komuny. Cejrowski promuje obecnie trochę inny wizerunek swojej osoby i nie wszystko jest mu na rękę. No i kwestia ochrony swojej prywatności. Wydaje mi się iż Cejrowski swoją sławę traktuje jako pracę, nie jak nasi "celebryci"- jako sposób na życie. Robi odcinek, film, reportaż, występuje w stand-upie, lub robi show na sali sądu. Ale potem przestaje być gwiazdą, staje się na powrót biznesmanem lub po prostu Cejrowskim. Do tej pory nie rozumiałem jego metod. Traktowałem go jak wariata. Po przeczytaniu biografii zmieniłem swoje zdanie. Lubiłem Cejrowskiego za pewne rzeczy, za pewne zaś miałem ochotę zamknąć go w psychiatryku. Już tej ochoty nie mam. Dzięki tej książce zyskał on mój szacunek do tego co robi na wszystkich płaszczyznach. Dla mnie najważniejsze jest poznanie każdego motywu którym kieruje się dana osoba podczas swojego wyboru. Zrozumiałem motywy tego szalenie inteligentnego człowieka, niektóre z nich chciałbym nawet przejąć jako własne.
Takich wariatów potrzebujemy. Jeżeli nie będziemy mieli ekstremistów po każdej ze stron to doprowadzimy ten świat do jeszcze większej ruiny niż obecnie. Bo mamy skrajnych lewicowców na pęczki, znaleźć zaś prawicowców z którymi można się zgodzić choć w niektórych punktach- rzecz naprawdę ciężka do zrealizowania. A Cejrowski jest właśnie taką osobą.
Wracając teraz do samego początku i mojej wczorajszej rozmowy, którą przytoczyłem bez wyjaśnienia.
Cejrowski zasłużył na to bym poprosił go o autograf. Autograf, rozmowę i poradę- jak dać sobie radę w tym świecie by nie zginąć i jeszcze na tym zarobić.
Pewne wskazówki znajdziecie w Biografii Cejrowskiego do której przeczytania gorąco was zachęcam. 

niedziela, 30 września 2012

Wiersz codzienny: Baczyński K.K "Demon"

Dobry kawałek poezji.

Baczyński Krzysztof Kamil

Demon
Papier wezbrał, a dłoń jak odcięta
niałym ptakiem biegła po nim sama,
aż stanęła; wtedy z czaszki zmiętej
ziała odchłań otwarta jak rana.
Wtedy wstał znad stołu i na barki
ciemność spadła, a on nieprzytomny
poczuł skrzydeł łopot u wargi,
zaczajony grom - u brwi ogromnych.
Stanął w oknie : o krok las przystanął,
wśród powietrza napiętego burzą
nieruchomy, pełen lwów, tytanów
i upiorów, które oczy mrużą.
Cały w grozie, rozpłaszczony lękiem,
człowiek drżał, do czoła podniósł rękę
i zawołał w las, co stojąc groził:
"Kim ty jesteś, który mówisz ze mnie?"
A już pękał bór tysiącem nożyc
i pioruny biły w ciemność - ciemne.

sobota, 29 września 2012

Wiersz codzienny: Wszyscy

No się nasłuchałem Marsów. No i machnąłem coś na szybko. "Nie masz pomysłu na wiersz na bloga ? Napisz własny"
No to macie ;)
Luźna inspiracja (pewnie głównie dlatego że akurat leciało jak szukałem wiersza :P Link )
Matt M.
Wszyscy

Wszyscy
Jak tu stoimy
Wszyscy
Do czegoś dążymy
Wszyscy
Biegamy, skaczemy, walczymy

Wszyscy
Się poddajemy i ulegamy
Wszyscy
Cierpimy od zadanej rany
Wszyscy
Czasem tego dość mamy

Wszyscy
Zadajmy sobie pytanie
Wszyscy
Co z nami się stanie ?
Wszyscy
Jesteśmy tacy sami

Wszyscy
Jesteśmy Królami, Bogami
Wszyscy
Biedakami i Niewolnikami
Wszyscy
Grzechami i dobrymi uczynkami

I tylko od nas zależy kim my jesteśmy sami

piątek, 28 września 2012

Wiersz codzienny : W. Szymborska: "Clochard"

No prawie codzienny. Nie podoba mi się że tak się dzieje ale nie przeskoczę niektórych rzeczy. Pani Szymborska, miła sercu memu.

Szymborska Wisława
Clochard
W Paryżu, w dzień poranny aż do zmierzchu,
w Paryżu jak
w Paryżu, który
(o święta naiwności opisu, wspomóż mnie!),
w ogrodzie koło kamiennej katedry
(nie zbudowano jej, o nie,
zagrano ją na lutni)
zasnął w sarkofagowej pozie
clochard, mnich świecki, wyrzeczeniec.


Jeżeli nawet miał coś to utracił,
a utraciwszy, nie pragnie odzyskać.
Należy mu się jeszcze żołd za podbój Galii
przebolał już, nie stoi o to.
Nie zapłacono mu w piętnastym wieku
za pozowanie do lewego łotra
zapomniał, przestał czekać już.


Zarabia na czerwone wino
strzyżeniem okolicznych psów.
Śpi z miną wynalazcy snów
do słońca wyroiwszy brodę.


Odkamieniają się szare chimery
(fruwalne, niżły, małpierze i ćmięta,
grzaby, znienacki, głowy samonogie,
wieloractwo, gotyckie allegro vivace)


i przyglądaja mu się z ciekawością,
jakiej nie mają dla nikogo z nas,
roztropny Piotrze,
czynny Michale,
zaradna Ewo,Barbaro, Klaro.

czwartek, 27 września 2012

Wiersz codzienny Paktofonika : "Jestem Bogiem"

Rap jest poezją. Dobrą, współczesną i prawdziwą. Którą warto czasem po prostu przeczytać, nie wysłuchać czy obejrzeć teledysk. Warto czasem potraktować to jak wiersz. I się zastanowić- czym różni się Fokus, Rahim, Magik od Mickiewicza, Norwida, Słowackiego.
Pamiętajcie- jakie czasy tacy wieszcze. 

Paktofonika
Jestem Bogiem


Mam jedną pierdoloną schizofrenię,

zaburzenia emocjonalne, proszę puść to na antenie.

Powiem ci że to fakt, powiesz mi, że to obciach.

Pierdolę cię, i tak rozejdziesz się po łokciach.

Bo ja jestem Bogiem, i uświadom to sobie,

słyszysz słowa, od których włos jeży się na głowie.

O rany, rany, jestem niepokonany,

Ha I Pe Ha O Pe, bez reszty oddany.

Przejebany, potencjał niewyczerpany,

Chyba w DNA on był mi dany.

Czekaj Fokus, Rah, jeszcze oszaleją wszystkie pizdy,

gdy poznają mój urok osobisty.

Duszę artysty, to jaki jestem skromny i bystry,

szczery do bólu, że aż przezroczysty i

wiesz co mnie boli? Że w głowach się pierdoli,

zakłócony pokój ludziom dobrej woli.




Jestem bogiem,

Uświadom to sobie, sobie.

Ty też jesteś bogiem,

Tylko wyobraź to sobie, sobie.




W pełni poczytalny, za czyny swe odpowiedzialny,

jak dym nieprzemakalny, pędzi tu jak halny.

Wyprzedza świat realny, nawiedza wirtualny,

system binarny, materiał łatwopalny.

Da przepływ momentalny energii, cios werbalny,

Kandydat potencjalny, na występ teatralny.

Doznaje szoku w dwutysięcznym roku, za to spalmy,

pora na elaborat eksperymentalny.

W sposób niekonwencjonalny głoszę treści, słuchaj proszę,

Trafiam cię w punkt centralny, wiedz, że niepewności spłoszę.

Nastroszę się, gniew boski jest nieobliczalny,

unoszę cię, bo z góry widok kapitalny.

I idealny obraz jak krajobraz tropikalny,

Monstrualny krach! Rah nieprzewidywalny.




Jestem bogiem,

Uświadom to sobie, sobie.

Ty też jesteś bogiem

Tylko wyobraź to sobie, sobie.




Widzę, widzę, widzę więcej,

wiem więcej, tak to jest mniej więcej.

Uczę się sztuki życia, hip hop to mój sensei

i rzucam tym, a to jak kauczuk,

czysta technika, żadnego fałszu.

Niuanse, sensacyjne seanse,

w bezsensie sens jest jedynym awansem.

Balansem w naturze, równowagi korekta,

unoszę się ponad to na specjalnych efektach.

Cel - eS eM O Ka na kartki biel,

A eN Be eL O Ka E Jot Be E eL.

Lekko jak hel napełniam trwogą

i zapewniam jak wrogom kontakt z podłogą.

Twą dozgonną chęć dorównania swym bogom,

ogrom PFK podąża swą drogą.

Przysięgam na ogon, uwierzysz w co zechcę,

a poczujesz jeszcze od tych lepsze dreszcze.




Jestem bogiem,

Uświadom to sobie, sobie.

Ty też jesteś bogiem,

Tylko wyobraź to sobie, sobie.




(O... widzę, że pan się ładnie przedstawił przed nami, tutaj w tej chwili słuchaczom, przed tymi milionami słuchaczy.)

wtorek, 25 września 2012

Wiersz codzienny: T. Pułka " Poezja mnie zbawi (fragm.)"

Nie dodał wiersza przez dwa dni sk%&&*urczaczek jeden.  No to teraz doda. Z rakietą.
Szukałem czegoś totalnie nowego, wiadomo że klasyka poezji to klasyka jednak... Chciałem czegoś nowego. Czegoś nowego i jeszcze do końca nie odkrytego. I znalazłem. I jest zgryz.
Dziś będzie wiersz Tomka Pułki.
9 lipca. Sądząc z daty to był chyba pierwszy dzień szkolenia w Tb.
Kiedy ja błyszczałem wśród dziewczyn z, jak wtedy myślałem, mojego przyszłego teamu Tomek topił się w Odrze. 3 miesiące temu, ledwie wczoraj.  Myślę że on i jego twórczość zasługują na to by się jej przyjrzeć, co też uczynię a rezultaty opublikuje.
Starczy mojego, słuchajcie Tomka.
Tomasz Pułka
Poezja mnie zbawi (fragm.)


Pisałem o Stowarzyszeniu Śliwek,

Arbuzów albo Wisienek, o lansowaniu

wzorca, matrycy do odlania

spiżowej projekcji. Hologramu


tekstur wygiętych jak jaźń

rzucona na pożarcie lwom,

tym samym, które rozszarpywały

chrześcijan. Niska głębia

wnętrza, tylko


p r z e p i s u j ę


odpowiednie ustępy Płonącej Księgi.

Księga płonie siatką zbierającą ryby.

Księga toczy krzyżmo pieniędzy.

Okrągła moneta w trzewiach automatu.

Rząd owoców nawiniętych na koło.

Zero elektroniki. Stary Analog.

Jednoręki Bandyta. Ja to tylko


p r z e p i s u j ę


odpowiednie ustępy Encyklopedii litera "m".

Młodość i mięso. Miłość i mak. Główka

makowa. Wewnątrz galaktyka. Roślina

prowadzi przez technologię do krwi.

Metafizyka przerasta siebie samą.

Kopie zapasowe metafizyki w mózgu.

W archive.org metalowej klatki.


Metal, czy drewno? Natura ma wiele postaci.

Wakacje pełne intryg. Poezja mnie zbawi

sobota, 22 września 2012

Wiersz codzienny: J. Słowacki "Anioł ognisty - mój anioł lewy..."

A naszło mnie dziś na Słowackiego. Więc cóż się będę ;)
Słowacki Juliusz
Anioł ognisty - mój anioł lewy...
Anioł ognisty - mój anioł lewy
Poruszył dawną miłości strunę.
Z tobą! o! z tobą, gdzie białe mewy,
z tobą w podśnieżną sybirską trunę,
Gdzie wiatry wyją tak jak hyjeny,
Tam, gdzie ty pasasz na grobach reny.

Z grobowca mego rosną lilije,
Grób jako biała czara prześliczna -
Światło po nocy spod wieka bije
I dzwoni cicha dusza muzyczna.
Ty każesz światłom onym zagasnąć,
Muzykom ustać - duchowi zasnąć.

Ty sama jedna na szafir święty
Modlisz się głośno - a z twego włosa,
jedna za drugą - jak dyjamenty,
Gwiazdy modlitwy lecą w niebiosa.

piątek, 21 września 2012

Wiersz codzienny: Tuwim "Całujcie mnie wszyscy w dupę"

Bo Ola wrzuciła link do wiersza tego na yt :D Poszukajta jak chceta :D
Julian Tuwim
Całujcie mnie wszyscy w dupę
Absztyfikanci Grubej Berty
I katowickie węglokopy,
I borysławskie naftowierty,
I lodzermensche, bycze chłopy.
Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajką wytwornych pind na kupę,
Rębajły, franty, zabijaki,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Izraelitcy doktorkowie,
Widnia, żydowskiej Mekki, flance,
Co w Bochni, Stryju i Krakowie
Szerzycie kulturalną francę !
Którzy chlipiecie z “Naje Fraje”
Swą intelektualną zupę,
Mądrale, oczytane faje,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Item aryjskie rzeczoznawce,
Wypierdy germańskiego ducha
(Gdy swoją krew i waszą sprawdzę,
Werzcie mi, jedna będzie jucha),
Karne pętaki i szturmowcy,
Zuchy z Makabi czy z Owupe,
I rekordziści, i sportowcy,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Socjały nudne i ponure,
Pedeki, neokatoliki,
Podskakiwacze pod kulturę,
Czciciele radia i fizyki,
Uczone małpy, ścisłowiedy,
Co oglądacie świat przez lupę
I wszystko wiecie: co, jak, kiedy,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Item ów belfer szkoły żeńskiej,
Co dużo chciałby, a nie może,
Item profesor Cy… wileński
(Pan wie już za co, profesorze !)

I ty za młodu nie dorżnięta
Megiero, co masz taki tupet,
Że szczujesz na mnie swe szczenięta;
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Item Syjontki palestyńskie,
Haluce, co lejecie tkliwie
Starozakonne łzy kretyńskie,
Że “szumią jodły w Tel-Avivie”,
I wszechsłowiańscy marzyciele,
Zebrani w malowniczą trupę
Z byle mistycznym kpem na czele,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

I ty fortuny skurwysynu,
Gówniarzu uperfumowany,
Co splendor oraz spleen Londynu
Nosisz na gębie zakazanej,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Item ględziarze i bajdury,
Ciągnący z nieba grubą rętę,
O, łapiduchy z Jasnej Góry,
Z Góry Kalwarii parchy święte,
I ty, księżuniu, co kutasa
Zawiązanego masz na supeł,
Żeby ci czasem nie pohasał,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

I wy, o których zapomniałem,
Lub pominąłem was przez litość,
Albo dlatego, że się bałem,
Albo, że taka was obfitość,
I ty, cenzorze, co za wiersz ten
Zapewne skarzesz mnie na ciupę,
Iżem się stał świntuchów hersztem,
Całujcie mnie wszyscy w dupę !…

czwartek, 20 września 2012

Wiersz codzienny: Barańczak S "Mieszkać"

Świetny wiersz. I zmusza do myślenia choć krótki :)
Barańczak Stanisław
Mieszkać
Mieszkać kątem u siebie (cztery kąty a
szpieg piąty, sufit, z góry przejrzy moje
sny), we własnych czterech
cienkich ścianach (każda z nich pusta,
a podłoga szósta oddolnie napiętnuje
każdy mój krok), we własnych śmieciach,
do własnej śmierci (masz jamę w betonie,
więc pomyśl o siódmym,
o zgonie,
ósmy cudzie świata, człowieku)

Wiersz codzienny : A. Mickiewicz "Do M"

Zgodnie z informacją- dziś Mickiewicz. Z tego samego powodu ;)
Mickiewicz Adam
Do M
Precz z moich oczu! ... posłucham od razu,
Precz z mego serca! ... i serce posłucha,
Precz z mej pamięci
! ... nie ... tego rozkazu
Moja i twoja pamięć nie posłucha.
Jak cień tym dłuższy, gdy padnie z daleka,
Tym szerzej koło żałobne roztoczy ...
Tak moja postać, im dalej ucieka,
Tym grubszym kirem twa pamięć pomroczy.
Na każdym miejscu i o każdej dobie,
Gdziem z toba płakał, gdziem się z tobą bawił,
Wszędzie i zawsze będę ja przy tobie,
Bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił.
Czy zadumana w samotnej komorze
Do arfy zbliżysz nieumyślną rękę,
Przypomnisz sobie: właśnie o tej porze
Śpiewałam jemu tę samą piosenkę.
Czy grając w szachy, gdy pierwszymi ściegi
Śmiertelna złowi króla twego matnia,
Pomyślisz sobie: tak stały szeregi,
Gdy się skończyła nasza gra
ostatnia.
Czy to na balu w chwilach odpoczynku
Siedziesz, nim muzyk tańce zapowiedział,
Obaczysz próżne miejsce przy kominku,
Pomyślisz sobie: on tam ze mną siedział.
Czy książkę weźmiesz, gdzie smutnym wyrokiem
Stargane ujrzysz kochanków nadzieje,
Złożywszy książkę z westchnieniem głębokiem
Pomyślisz sobie: ach! to nasze dzieje...
A jeśli autor po zwilej próbie
Parę miłosną na ostatek złączył,
Zagasisz świece i pomyślisz sobie:
Czemu nasz romans tak się nie zakończył?
Wtem błyskawica nocna zamigoce:
Sucha w ogrodzie zaszeleszczy grusza
I puszczyk z jękiem w okno zatrzepioce ...
Pomyęlisz sobie, że to moja dusza.
Tak w każdym miejscu i o każdej dobie,
Gdziem z tobą płakał, gdziem się z tobą bawił,
Wszędzie i zawsze będę ja przy tobie,Bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił.

wtorek, 18 września 2012

Wiersz codzienny : Jared Leto "Modern Myth"

Miał być Mickiewicz. I nawet całość już była gotowa, poszła nawet na blog. Ale poleciało MM. No to daję, w charakterze wiersza. A Mickiewicz jutro, mam nadzieję ;)
Jared Leto
Modern Myth
Did we create a modern myth?
Did we imagine half of it?
What happen in a thought from now?
Save yourself...
Save yourself...
The secret is out...
The secret is out...
To buy the truth,
And sell a lie,
The last mistake before you die
So don't forget to breathe tonight
Tonight's the last to say good-bye
The secret is out
Good Bye...
she walked outside
among the men, finding me,
you're lost
ten million miles, her way was close
to her inside
can you see her life is broken
turn back, believe
nothing is over

poniedziałek, 17 września 2012

Wiersz codzienny: Różewicz T. "Kto jest poetą"


Bo każdy może poetą być... :)

Różewicz Tadeusz
Kto jest poetą
poetą jest ten który pisze wiersze
i ten który wierszy nie pisze

poetą jest ten który zrzuca więzy
i ten który więzy sobie nakłada

poetą jest ten który wierzy
i ten który uwierzyć nie może

poetą jest ten który kłamał
i ten którego okłamano

poetą jest ten co ma usta
i ten który połyka prawdę

ten który upadał
i ten który się podnosi

poetą jest ten który odchodzi
i ten który odejść nie może

niedziela, 16 września 2012

Wiersz codzienny : Byron G. : "Słońce bezsennych"

Świetny jest ten wiersz. Łatwo doszukać się w nim głębi mroku i nut jakże uwielbianego przeze mnie wampiryzmu. Oczywiście jak zwykle wątek osobisty w modzie ;) 
Byron George Gordon
Słońce bezsennychSłońce bezsennych! nieba wieczornego oko!
Którego łzawy promień drżąc świeci wysoko
I ukazuje ciemność - lecz jej nie rozproszy,
Jak podobneś do znikłej, wspomnianej rozkoszy,
Właśnie tak przeszłość, światło dni dawnych jaśnieje,
Świeci ona, lecz promień wystygły nie grzeje;
Nie śpi i Smutek i patrzy na jej blask pogodny,
Widny, lecz z dala - jasny - lecz och! jakże chłodny!

sobota, 15 września 2012

Wiersz codzienny: A Osiecka :"Kiedy mnie już nie będzie"

Gra na gitarze wciąga... Ale wiersz dodać trzeba ;) Odchamić się codziennie i człekowi lepiej. A wiersz ? Uderza tym że pewnie właśnie tak będzie, jak zwykle z resztą. Z trzema dedykacjami na raz, dla dwóch- w ramach otuchy, mimo wszystko. Dla jednej. Cóż. A przecież byłem, no przecież byłem.
Osiecka Agnieszka
Kiedy mnie już nie będzie
Siądź z tamtym mężczyzną
twarzą w twarz,
kiedy mnie już nie będzie.
Spalcie w kominie
moje buty
i płaszcz,
zróbcie sobie miejsce ...

A mnie oszukuj mile
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem.

Płyń z tamtym mężczyzną
w górę rzek,
kiedy mnie już nie będzie,
znajdźcie polanę, smukłą sosnę i brzeg,
zróbcie sobie miejsce ...

A mnie wspominaj czule,
że mało tak się śniłem,
a przecież byłem, no przecież byłem.

Dziel z tamtym mężczyzną
chleb na pół,
kiedy mnie już nie będzie,
kupcie firanki, jakąś lampę i stół,
zróbcie sobie miejsce ...

A mnie bezczelnie kochaj,
choć smutne śpiewki przędę,
bo przecież będę, no przecież będę.

piątek, 14 września 2012

Wiersz codzienny: A. Fredro "Bajeczka o osiołku"

Bardzo metaforycznie mi się to skojarzyło. Tedy wrzucam :) 
Fredro Aleksander
Bajeczka o osiołku
Osiołkowi w żłoby dano,
W jeden owies, w drugi, siano.
Uchem strzyże, głową kręci.
I to pachnie, i to nęci.
Od któregoż teraz zacznie,
Aby sobie podjeść smacznie?
Trudny wybór, trudna zgoda -
Chwyci siano, owsa szkoda.
Chwyci owies, żal mu siana.
I tak stoi aż do rana,
A od rana do wieczora;
Aż nareszcie przyszła pora,
Ze oślina pośród jadła -
Z głodu padła.

czwartek, 13 września 2012

Wiersz codzienny : Poświatowska H. "Rezygnacja"

Oczywiście nie zapomniałem o wierszu codziennym ;)
Zapomniałem natomiast powiedzieć iż większość tego co tutaj wrzucam pochodzi z serwisu http://www.wiersze.pl , gdyby ktoś chciał na własną rękę szukać czegoś- tutaj jest dużo, naprawdę dużo wierszy. Kwestia rejestracji no ale to jest do przeżycia. Szukałem, stwierdziłem a zajrzę do Poświatowskiej, przecież koło Muzycznej nawet jej dom jest czy coś tam, widać z Częstochowy. Zajrzałem i znów znalazłem coś bardzo, bardzo mądrego i aktualnego, przynajmniej dla mnie.
Poświatowska Halina
Rezygnacja
Wszystko skończone już pomiędzy nami,
I sny o szczęściu pierzchły bezpowrotnie;
Wziąłem już rozbrat z tęsknotą i łzami,
I żyć i umrzeć potrafię samotnie.


Dziś nic z mej piersi skargi nie dobędzie,
Nic jej nie przejmie zachwytem lub trwogą:
Nie wyda dźwięku rozbite narzędzie,
Pęknięte struny zadrżeć już nie mogą.


Nie ma boleści, co by mnie trwożyła,
Bo dzisiaj nawet w własny ból nie wierzę;
Ogniowa próba dla mnie się skończyła,
I do cierpiących więcej nie należę.


l żadne szczęście ziemskie mnie nie zwabi,
żebym się po nie miał schylić ku ziemi...
I żaden zawód sił mych nie osłabi

Świat Youtuba : "Lekko stronniczy"

Hej
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami czas zacząć cykl o yt.
A zaczniemy przyjemną formą vloga którego dzisiejszy odcinek macie powyżej.
O co chodzi :
Lekko stronniczy to kanał w którym dwóch gości- Włodek Markowicz i Karol Paciorek od poniedziałku do piątku o godzinie 18 rozmawiają na tematy wszelakie i przeróżne, zazwyczaj aktualnie poruszane przez polaków. Jest zabawnie, forma naprawdę przystępna, chłopaki śmieją się w sposób inteligentny z wielu przywar naszego narodu i  nie tylko. W tym i poprzednim odcinku świetnie wychodzi im "fanbojstwo" Apple'a, naśmiewają się z samych siebie równocześnie pokazują zachowanie wszelakiej maści gotowych na śmierć w imię marki ludzi.
Przyznam szczerze że nie obejrzałem wszystkich odcinków LSa, jednak będzie tego już grubo ponad 150. Oficjalnie mają dotrwać do 1000, czy się uda- zobaczymy. Ja myślę że tak bo chłopaki mają zarówno gadane jak i olej w głowie.
Mnie osobiście niektóre rzeczy delikatnie nużą już ale spokojnie- do 150 odcinków się tego nie odczuwa :P
Podsumowanie
Co znajdziemy w LS :
- wybierane przez prowadzących zdarzenia z codzienności Polaków
- dużą dawkę śmiechu przy równoczesnym poziomie kultury (LS to stanowczo nie Niekrytykrytyk :P)
-sporo ciekawych informacji i faktów o których normalnie nie chciało by Wam się dowiadywać :D
Jeszcze jedna rzecz na koniec- chłopaki poza LS prowadzą również kilka innych programów. Można je obejrzeć na : http://karoliwlodek.pl/
Link do  LS http://lekkostronniczy.tv/
Jeżeli znacie jakiś fajnych vlogerów- rzucajcie linkami ! :)
To tyle,
Hej ;)

Jestem Bogiem.

Trudny temat. Szczególnie teraz, przed premierą filmu. Trudny bo chce się go ugryźć a nie można- zaraz sępy się zlecą i powiedzą iż nagle kolejny wielki fan Paktofoniki się znalazł.
Krótko i na temat. PFK poznałem na koloniach lata temu, dokładnie jeden utwór- Rób co chcesz. Po tychże  koloniach miałem w życiu epizod z rapem. Poznałem parę tekstów Pakto, nie wszystkie, stanowczo za mało. To było dawno temu jednak do trzech utworów wracałem cyklicznie w fazach naprawdę bardzo, bardzo złego nastroju. Rób co chcesz, Ja to ja i Jestem Bogiem. I właściwie przez lata nie znałem nic innego, przyznaję to otwarcie. Dopiero informacja na temat filmu skłoniła mnie do dłuższego przystanku nad tym wszystkim. A jest właśnie nad czym przystanąć.
Moja klasa w TZN była naprawdę ciekawą zgrają. Tym razem powiem coś o dwójce z nich- o Morsie i Niemym.
Ha, Mors.Ten to w ogóle kiedyś mnie zabije, ale to chwilowo nieistotne. Co jest istotne ? Jego styl życia, jego przekonania i wartości. Bowiem Morski to Raper z krwi i czarnej kości. Z resztą.

Jego skład Fono Magia- chłopaki wg mnie ogarniają.
I to dla mnie było dawno temu fenomenem. Wiecie jak się traktuje hip-hop ? Zwykli ludzie utożsamiają z automatu każdego skate'a z wandalem, złodziejem, ogólnie elementem zbędnym i niepożądanym.
W światku muzyków Rap nie jest traktowany jak muzyka lecz jak coś niższego sortu. Przykre to strasznie. Ale najbardziej mnie wkurza fakt iż gdyby ktokolwiek dostał teksty co poniektórych chłopaków jako zwykły wiersz, liryk, to wychwalał by pod niebiosa przesłanie, odniesienie do aktualnych czasów, do współczesnych problemów i życia.
Rap to współczesna forma poezji. Ludzie którzy tego nie doceniają mają po prostu tak ciasne horyzonty w tej kwestii że ja nie jestem w stanie tego pojąć.
Przeklinają ? Pewnie. No a teraz pokażże się Ty, Panie Nieprzeklinający. Rapują o dupach, laskach, fokach, seksie, dragach, problemach ulicy ?
A o czym mają mówić ? O tym że kwiatki są niebieskie ? A mówią i o tym. Ale dotykają problemów współczesności tak jak ich nauczono. Zadaj sobie człowieku pytanie kto ich uczył w takim razie. Nauczyciele, rodzice ? Ilu z nich miało w życiu z górki ? Ilu z nich w ogóle miało rodziców ? Ich wychowali chłopaki z podwórka, tak jak umieli i tak jak chcieli. Doceń to. I zauważ że wśród nich są ludzie którzy poglądami filozoficznymi mogli by Cię zagiąć tak jak mnie zadziwiał nie raz Morski. Że oni wiersze interpretują. A Ty sam zinterpretujesz jakikolwiek utwór poetyczny ? Chłopaki nie raz znają zasady polskiego lepiej niż nasi studenci filologii. Ale oni chcą, chcą się uczyć i poznawać świat. Ale swoją własną, niepokorną drogą. Im nikt nie ułatwiał więc i oni nie ułatwiają.
Choć z drugiej strony- wypuszczają na świat takie teksty ja Jestem Bogiem 
A ludzie ich słuchają. Słuchają bo mają czego słuchać, bo przekaz do nich dociera. Współczesna poezja musi iść w parze z muzyką bo wierszy czytać się dziś nie chce. A Raperzy wiersze czytają. Niemy pewnie mógłby Stachurę cytować. Lub Gombrowicza, bowiem nim się zaczytywał też z tego co pamiętam. W ogóle ZACZYTYWAŁ. Bo wiecie, oni czytają. Sami, z własnej woli. A Ty ostatnio coś przeczytałeś/łaś ?
Zanim zaczniesz wrzucać na Raperów poznaj ich trochę.
Odnośnie drugiego filmiku. Obejrzałem, przeraziłem się. Zapytałem Seweryna "Stary czemu ty tak po nich strasznie jedziesz. Przecież ty przeklinasz w ****" co odpowiedział ? "Na tym to polega stary, nie zmienia to faktu że po bitwie idziemy ekipą na piwo. Ale fakt przeklinam strasznie". Lepiej żeby toczyli bitwy na słowa czy na pięści i tulipany ? Jesteś w stanie ogarnąć tak na freestyle rymy żeby to jeszcze miało w miarę sens ?
Chłopaki którzy siedzą w rapie a których ja znam to jedni z bardziej ogarniętych moich znajomych. Film o PFK będzie hitem bo to film o prawdzie naszego polskiego podwórka. Ja mogę tylko żałować że nie byłem nigdy na koncercie i nie będzie mi to dane. Ale na Pokahontaz kiedyś na pewno pójdę. Bo Rap jest tego wart.
Dla zainteresowanych wrzucam link do składu Morsa. Tutaj.
A Niemy jak się ogarnie i podeśle coś to ja dorzucę.
Pozdro dla hejterów którzy pewnie zjadą coś niecoś.
Ogólnie Pokój.


środa, 12 września 2012

Wiersz codzienny: E Stachura "Musisz mi pomóc"

Piszesz o swoich przemyśleniach na różne tematy, nawet o kawałkach, o iris, hurricane, o miłości, więc ja się pytam gdzie jest ten huragan?
Całkiem niedawno, na dniach, zostało mi postawione to pytanie. A dziś znalazłem wiersz który na nie odpowiada. No to wrzucę, niechaj będzie trochę osobistej prywaty. Przeca to mój blog
Stachura Edward
Musisz mi pomóc
Kocham za siebie, kocham za ciebie,
Kocham jeden za dwoje.
Słońce po niebie, księżyc po niebie,
Gwiazdy po niebie, chmury po niebie -
Wszystko spoczywa na mojej głowie!

Musisz mi pomóc, musisz mi pomóc,
Swoją miłością musisz mi pomóc;
Musisz pokochać mnie więcej,
Bliżej wyciągać kochane ręce
Musisz!

Sam nie podołam, sam nie dam rady
Unieść tyle miłości.
Księżyc i gwiazdy, chmury i słońce,
Lody wciąż łamać, ciągle i ciągle,
Sił mi brakuje, o pomoc proszę!

Musisz mi pomóc, musisz mi pomóc,
Swoja miłością musisz mi pomóc,
Musisz pokochać mnie więcej,
Bliżej wyciągnąć kochane rece
Musisz!

Musisz mi pomóc, musisz mi pomóc,
Swoja miłością musisz mi pomóc,
Musisz pokochać mnie mocniej,
żebym się nie mógł w głęboka wodę
Rzucić!

wtorek, 11 września 2012

Wiersz codzienny Stachura E "Kropka nad Ypsylonem" (Fragment)

Kiedyś Profesorka zabrała nas "Na Stachurę". Występ był genialny, fajnie było by jeszcze kiedyś go zobaczyć. Po nim umęczyliśmy profesorkę (A właściwie to Seweryn chyba umęczył, nie pamiętam) o najfajniejsze dzieło. Rzucam tedy fragmentem (Całość jest naprawdę DŁUGA) i dostępna tutaj

Edward Stachura
 Kropka nad Ypsylonem (Fragment)
o, częstochowskich rymów jasnogórska potęgo
o, zapachu, perfumo, lawendo
wielobarwna tęczująca tańcująca wstęgo
niewyczerpalna nigdy wiwendo
odkrywczych kartografii zapoznana precyzyjna legendo
pełna gościnnych kosmicznych adresów agendo
astronautyczna siermięgo

- płyń po manowcach z włóczęgą -


schemacie
jak ty nie lubisz tych co ci wymykają
tych co ich nie możesz:


a) a la carte alakartnąć
b) batem batiuszki batnąć
c) capnąć
d) drapnąć
e) emancypować eksploatacją
f) fatamorgatnąć
g) gzygzatowatym gdakaniem gzagadaknąć
h) haratnąć
i) idem
j) judasznąć
k) krawatnąć
l) lukrowatym lakierem landszaftnąć
ł) łatwopalnąć
m) makabryczną macnąć macką
n) nijakością natchnąć
o) oznakować odznaką
p) policyjną poskromić pałką
r) rachityczną raczyć racją
s) scholastyczną sypnąć sadzą
t) tandetnym tatuażem tasknąć
u) ujednolicić
w) wytresować
x) iksnąć
y) igreknąć
z) zetnąć

poniedziałek, 10 września 2012

Wiersz codzienny: Czuchnowski M "Kochanka nr 29"

Hej, wybaczcie  wczorajszy brak ;)
Wiersz z intrygującym tytułem i ciekawym tekstem, zapraszam :)
Czuchnowski Marian
Kochanka nr 29
Miasto gasło miękko na spoczynek. Cisza siwy rozbijała obóz,
gdy długo w noc spazmowały twoje blade nogi.
Z jednakim smutkiem pończochy z nich zdzierałaś jak skórę
i z ciałem zlepiony szmer bluzki, bezwstydnie kobiecy,
skórę równą rękom twoim obu,
rękom pachnącym świeżo, jak brzóz leśne stogi.
W sprzętach tyle lśniło niepokoju, które
śmiało błyszczały, jak z bzu, białe plecy.
Co dzień odpływam, ciałem pobity, i znowu powracam, tłumiąc
radość i człowieka w porę,
płonąc, na poduszkach rozsypany w podnieceniu dzikiem.
Pocałunkami zatrzaśnięty jak drzwi.
Potem:
przy bladym chwianiu ramion, jak świecy,
w oczach, cicha dziewczynka przez słomkę pije złoto

i maszerują drzewa, odziane lśniącym chodnikiem.
Wyłazi z chmur dymiący świt, jak góra bolesnych, kobiecych
wnętrzności.
Ogniem różowym prześwieca przez piersi żytnią korę.
W szybach się wlecze z posłania od krwi.
żal mi, gdy dreszcze zostawiwszy w sukni, cała nagle oderwiesz się
z krzykiem,
gryząc me wargi z pośpiechem na pożegnanie miłości.

sobota, 8 września 2012

Wiersz codzienny : Baczyński "Spojrzenie"

Hej, dziś bardzo osobiście będzie. Baczyński był jednym z tych poetów którego naprawdę miło wspominam z lekcji polskiego. A ten wiersz jakoś tak bardzo do mnie dotarł po przeczytaniu, zapraszam.
Baczyński Krzysztof Kamil
Spojrzenie
Nic nie powróci. Oto czasy
już zapomniane; tylko w lustrach
zasiada się ciemność w moje własne
odbicia - jakże zła i pusta.

O znam, na pamięć znam i nie chcę
powtórzyć, naprzód znać nie mogę
moich postaci. Tak umieram
z półobjawionym w ustach Bogiem.

I teraz znów siedzimy kołem,
i planet dudni deszcz - o mury,
i ciężki wzrok jak sznur nad stołem,
i stoją ciszy chmury.

I jeden z nas - to jestem ja,
którym pokochał. Świat mi rozkwitł
jak wielki obłok, ogień w snach
i tak jak drzewo jestem prosty.

A drugi z nas - to jestem ja,
którym nienawiść drżącą począł,
i nóż mi błyska, to nie łza,
z drętwych jak woda oczu.

A trzeci z nas - to jestem ja
odbity w wypłakanych łzach,
i ból mój jest jak wielka ciemność.

I czwarty ten, którego znam,
który nauczę znów pokory
te moje czasy nadaremne
i serce moje bardzo chore
na śmierć, która się lęgnie we mnie.
18.X.43r

piątek, 7 września 2012

Ciepło/Zimno cz. 3

Hej. Już ostatnia część na temat nowej płyty happysadu, postaram się rzucać naprawdę krótkie myśli na temat poszczególnych utworów, podsumowanie i z głowy ;)
Most na Krzywej
Słuchając tej piosenki za każdym razem w głowie świta mi "Kurde, najbardziej skoczna melodia na całej płycie i co ? Tekst o tym jak On skacze z Mostu na Krzywej". Skoczna, skacze, co tam. Piosenka wpada w ucho to najważniejsze. Fajna jest i to ukulele na początku zamiata podłogę.
Ogólnie od Mostu utwory mają już klimaty bliższe starszym płytą happysadu
Niezapowiedziana
Ach. Refren tego kawałka mógłbym słuchać godzinami. Refren i końcówkę. Najlepszy refren z całej płyty. Tyle w nim ciepła że łapie za serducho. Z resztą cała ta piosenka jest taka ciepła, pełna uczuć. W końcu jakże mogło by być inaczej skoro sama piosenka o uczuciach ?
Na ślinę
Kolejny ciepły utwór. Jak człowiek przesłucha parę razy płytkę to zaczyna rozumieć jej tytuł. Można naprawdę podzielić aranżacje na takie bardzo ciepłe i te mroczne, zimne. Na ślinę wpisuje się właśnie w taką ciepłą lekką melodię. Przypomina mi piosenki o miłości z amerykańskich filmów, te w których bohaterowie grają ukochanej swoje kawałki na gitarach. Ckliwe, ale ma swój urok.
Wszystko co złe
Utwór na doła. Zdecydowanie. Mocny, zdecydowany, z charakterkiem. I ten skandowany refren. I można sobie pokrzyczeć i jest co pośpiewać. Taki rockowy walczyk :)
Do krwi
Tu znów mamy liryczną, mroczną kompozycję. Bardzo wieloznaczną, z ukrytym głęboko przesłaniem. Może tylko aranżacja jest trochę przesadzona.
Nic nie zmieniać
Dwunasty, oficjalnie ostatni utwór na płycie. Hm, niech za jego opis świadczą słowa które wypowiedziałem do pewnej osoby kiedyś tam (wykonanie na jakimś koncercie było dostępne w necie już jakiś czas) "To jest taki typowy utwór happysadu. Leci Ci tekst przez cały utwór, a potem wstawka gitarowa i mamy zupełnie o czymś innym. Z pozoru oczywiście."
Wg mnie dobrze że ten utwór jest na końcu płyty. Tak jak jest, jest dobrze . Końcówka utworu bardzo mi się podoba, choć nawiązań do pozostałej części trzeba się naszukać :)

Okej, starałem się jak najkrócej. Teraz podsumowanie.
Tak, tak jestem fanem happysadu. Może nawet fanbojem. Ale przyznam szczerze- to jest pierwsza płyta z którą od początku złapałem więź. Nie tak jak z poprzednimi- po utworze, po kawałku, nutka za nutką. Ta płyta wmaszerowała w moje życie i zostanie w nim razem z innymi utworami happysadu. Cieszy mnie że nie ma utworów które przewijam, utworów które jakoś są mało strawne.
Happysad gra swoje, szukali czegoś nowego i znaleźli. A ja znajduję w tym swój ulubiony zespół i rad jestem niepomiernie z zakupu :)
Dzięki za dotrwanie do końca, skomentujcie, to serio nie gryzie ;)
Jeżeli się podoba- pod postem jest opcja naprawdę szybkiego wrzucenia na fb- zawsze można docenić wkład autora ;)
Dzięki jeszcze raz,
Hej ;)

Wiersz codzienny: J. Tuwim: "Ostry erotyk"

Hej
Szukając czegoś na dziś natknąłem się na Tuwima. W sumie to całkiem umyślnie, ktoś ostatnio mi go polecał. I mam. Coś co się fajnie wpiszę w dzisiejsze wyuzdane czasy. A czy Ty też lubisz na ostro ?

Dziś mamy akurat inne wesołe wierszyki dla dzieci
Ostry erotyk

Składałem ci wizyty,
Okrutnie niezdobytej,
Nerwowo, gorączkowo,
Bredziłem chorą mową,
Wierszami cię męczyłem,
Łamałem każde słowo,
Do krwi je w zębach gryzłem,
Dawałem rozgryzione,
Zgniecione, rozkrwawione,
Przebite każdym zmysłem:
«Patrz»!

Składałem ci wizyty,
Nieznanej, głuchej, skrytej,
Słuchały meble święte
Tyrady niepojętej,
Tyrańskiej i cierniowej,
Gwałtownej, rozedrganej,
Słuchały mojej mowy
O ustach, piersiach, szczęściu —
Nierozdrapane ściany,
Nieposzarpane łóżko,
Nierozwalony pięścią
Stół.

Tęsknotą dziś przeszyty,
Tu przy samotnym stole,
Schwytany w widm niewolę,
Na tysiąc dni rozbity,
Gromadzę te wizyty
W kłąb jeden opętany.
W nerw jeden — wszystkie rany,
Ach, dzisiaj już szczęśliwy,
Ach, dzisiaj już kochany,
Daleki i pijany
Mąż.

czwartek, 6 września 2012

Ciepło/Zimno cz. 2

Wpuść mnie
Hej :)
Wczoraj kończąc część pierwszą recenzji płyty wrzuciłem link do teledysku, zaczniemy dziś więc od Wpuść mnie właśnie i dalej będziem już za kolejką komentować.Utwór otwiera płytę i wg mnie jest to całkiem trafny wybór. Kawałek nie przytłacza, jest lekki, energiczny, taka wesolutka piosenka. Gitary brzmią tutaj naprawdę fajnie. Ktoś powiedział iż "gejoza straszna" i nie da się tego słuchać w całości.
Jak dla mnie ten track jest zrobiony w fajnym stylu. A że jest on taki a nie inny ? Cóż, happysad ma rzeszę fanów. Ja, jeden z nich, odnajduje się w tym utworze, jest on może inny ale mi bije hs od niego. Mówi się o tym zespole że to muzyka dla gimbusów, coś z czego się wyrasta. Mam nadzieje że nie będę wyrastać z takich fajnych kawałków ;)
Ciepło/Zimno
O, to jest fajny kawałek dopiero. I inny. Sam tekst jest bardzo, bardzo mroczny. Brzmi w nim cały duch nagrywania tej płyty w warmińskich lasach. Mądrzy ludzie z radia mówią iż jest to bardzo punkowy kawałek. W sumie wydaje mi się że mają rację, gitarki brzmią świetnie, tekst też robi swoje. Ogółem zauważyłem iż zarówno Ciepło/Zimno Poznański i Nie będziem płakać mają wspólny klimat. Idą w stronę czegoś cięższego, mrocznego, ich klimat oddaje najlepiej okładka. Na poprzednich płytach zdarzały się mroczniejsze kawałki ale obecne wydanie happysadu jest zdecydowanie bardziej klimatyczne.
Bez znieczulenia
Jak dla mnie poprzedni utwór ten i następny (Nie będziem płakać) tworzą razem pewną muzyczną historię. Klimatycznie idziemy teraz w stronę lekkiego ska, tekstami również nastraja odpowiednio. Fajne odprężenie przed Nie będziem płakać. Ciekawe jest nasilenie w tekstach warunków pogodowych. Zimowe sesje spędzone na kompozycjach musiały nieźle popalić chłopakom z zespołu. Tu mamy zamiecie, grady, czarne chmury, fajnie to brzmi razem. I pokazuje wpływ codziennych spraw na twórczość a ja zawsze sobie cenię takie sprawy.
Biegnę prosto w ogień
Na wstępie totalna zmiana klimatu, elektronika daje o sobie znać. Do tego wokal Kuby również uderza w zupełnie inne nuty, dodatkowo wspomagany przez efekty. Tekst też jest dość specyficzny nawet jak na hs.
Widać bardzo mocno że podczas pisania kawałków Kuba skupił się na typowych raczej dla mroczniejszych zespołów nurtach. Jest to coś nowego, wg mnie brzmi to fajnie, pozwala odkryć na nowo stary zespół.
No to tyle na dziś. Pozostałe utwory zostawiam na jutro, jutro też podsumuję krótko całość płyty.
Hej ;)

Wiersz codzienny: T. Różewicz "Miłość"

Hej :)
Oto przed Wami jeden z moich nowych pomysłów- wiersz codzienny. Idea bardzo prosta - zachęcić ludzi do poezji. Postaram się wybierać takie utwory w których nie będą wiały totalną nudą a ich treść będzie aktualna dziś.
Nie będzie żadnej mojej analizy, rzucę tylko dlaczego akurat ten wiersz i już, resztę pozostawiam Wam ;)
Okej, bez zbędnego przedłużania.
Wiersz wybrany jako pierwszy który przypadł mi do gustu po tym jak zacząłem grzebać wśród Różewicza- pan mieszka dalej we Wrocławiu i ma 91 lat ! Kurcze, nieźle, prawda ?
Tadeusz Różewicz Miłość. 

Kupiłem ci pelargonię
niosę doniczkę w różowej bibułce.
Idę ulicą
ludzie biegną ludzie jadą ludzie krzyczą
ten sprzedaje
cudowny płyn na porost włosów
szkaplerze
trujące cukierki
pornograficzne obrazki.
Obok w czerwonym kościele
grożą jeszcze śmieszni piekłem
obiecują niebo
zachwalają wiarę ojców naszych.
Sprytny z rybim okiem
i brodą jak lisia kita z miedzi
nabił sto tysięcy nędzarzy
w butelkę
ogłosił bankructwo.
Mrowisko się mrowi.
Piszą anonimy, składają fałszywe świadectwa
chorują na syfilis
piją wódkę i eter
gwałcą i zarzynają
obliczają saldo.
Obywatele miasta obłudnicy
witają kardynała
karmazynowy kardynał
nie uczynił cudu
wygwizdały go ptaki.
Poeci grają na katarynkach
prowadzą dialogi z Bogiem
fałszują monetę.
Na uniwersytecie
profesor pod parasolem
w czerwonym turbanie na głowie
wykłada metafizykę,
radzi wdychać prane.
Bzdura obłuda fałsz.
Idę ulicą
jestem ci wdzięczny za miłość
cieszę się pelargonią
w różowej doniczce.
To jest prawda:
miłość uszlachetnia
jestem lepszy
odrobinę lepszy
wierzymy w to oboje.

środa, 5 września 2012

Ciepło/Zimno cz. 1

Hej
Zgodnie z dzisiejszą zapowiedzią (z wierszykiem :P ) czas przystąpić do pierwszych słów na temat nowej płyty happysadu - Ciepło/Zimno.

Przyznam szczerze- bałem się trochę o te utwory. Jakoś tak między mną i hs bywało iż początki zawsze należały do trudnych- zazwyczaj w pierwszym odruchu odrzucało mnie od nowych kawałków.
Jednak po opublikowaniu listy utworów było trochę lepiej- dwa z nich miałem szansę usłyszeć.
Poznański oraz Nic nie zmieniać były już wcześniej wykonywane, ten pierwszy nawet podczas koncertu w Jarocinie. Wiedziałem więc co mnie czeka. Później doszedł do tego singiel Wpuść mnie. Płytka stawała się dla mnie coraz bardziej apetycznie wyglądającym daniem. I mimo iż w poniedziałek miałem już szansę posłuchać całej, pełnej płyty tutaj to postanowiłem się wstrzymać. Pieniądze wydałem, płyta premierę oficjalną miała właśnie dziś, przesłuchałem raz i już. Przykre tylko to że mogłem podzielić się wrażeniami na jej temat dużo wcześniej, płyta od poniedziałku leżała na poczcie. Ale pewnie, po co iść na górę i sprawdzić czy ktoś  jest w mieszkaniu, lepiej od razu walnąć awizo i z głowy, prawda panie listonoszu ? ;) .
Ogółem zaczynając od samego początku- opakowania i samej płytki. Ilustracja jest... Oj no, bije od tego emo jak cholera :D. Ale i tak wg mnie dużo bardziej emolacka jest sama płytka- cała czarna, z białą sową po prawej stronie. Klimacik to ona ma jak diabli. Na moim opakowaniu dodatkowo są ładne autografy i w sumie po sprawie. Teksty piosenek są. Ale dziko są. W sumie zastanawia mnie czy to teksty piosenek czy same teksty- te pierwotne, nieobrobione pod granie i śpiewanie. Ważne że słowa się zgadzają, mimo dzikich aranżacji idzie się połapać. Bo oczywiście aranżacje są jak zwykle dość nietypowe, ale to standard u hs.
No to teraz odnośnie samych utworów.
Ogółem materiał podzielę ponieważ nie chcę pisać o czymś czego nie wysłuchałem jak należy, dlatego też dziś z utworów polecimy z dwoma Nie będziem płakać oraz Poznański

Poznański
Zacznę może od ostatniego.

Wybaczcie jakość, nie znalazłem nic lepszego na yt. A po prostu chciałbym porównać to wykonanie z płytowym. Przyznam szczerze że często omijałem ten utwór słuchając nagrania z koncertu. Był jakiś taki mało dynamiczny. Teraz już wiem że po prostu akurat takie wykonanie było w Jarocinie. Na płycie jest fanie, z przytupem. To skandowanie tekstu dla mnie jest super. Tworzy ostry klimacik, ładnie podkreśla znaczenie słów. Ogólnie- krótko, konkretnie, fajny kawałek z przytupem. Kuba (Kawalec, wokalista hs) w wywiadzie mówił iż płyta będzie taka koncertowa- Poznański to doskonały przykład tego że ma rację. Miło było posłuchać znanego utworu, przełamać barierę przed nową płytką. A teraz pierwszy utwór który wyrył mi się w pamięć.
Nie będziem płakać .
W fajny czas się wkomponowała ta płytka. Taki w którym człowiek akuratnie potrzebuje jakiegoś punktu zaczepienia. No i ja sobie znalazłem.
Utwór jest mocny. Mroczne nuty, wokal jest niziutko w dołach, tworzy to nastrój. Brzmi to trochę jak jakaś mantra nawet. Tym bardziej że tekst leży na granicy- z jednej strony ma motywować z drugiej klimatem to jest raczej raczej pod gotyk podpadnie. Ciekawą sprawą jest tu wokal Marceliny. Z początku był dla mnie taki obcy, później już wpasowywał się idealnie. Przynosi takie delikatnie narkotyczne złudzenia, dokłada do tej mantry odrobiny halucynacji. Kurcze, ten tekst aż się prosi o interpretacje ale postanowiłem iż to będzie raczej recenzja a nie jakiś esej lub interpretacja. Dlatego też na dziś tyle, Jutro dorzucę kolejne utwory. Może tylko na zakończenie, teledysk do Wpuść mnie 
Mam nadzieje miłego słuchania płytki, warto.
Podzielcie się opiniami na temat tych utworów ! :)
Hej

wtorek, 4 września 2012

Matt czyta(ł): Korona śniegu i krwi

"Ta książka z początku miała być sensacyjną opowieścią, która rozgrywa się na niezbyt uczęszczanym zakręcie historii. Mało znany król, trudny do ogarnięcia czas, zawieruchy rozbicia dzielnicowego."
Gratuluję okładki. Naprawdę zachęca. Bo skąd w ogóle wytrzasnąłem książkę Elżbiety Cherozińskiej ?
Ot, bezczelnie zabrałem współlokatorowi kiedy go wcięło.Bo okładka mnie zainteresowała i byłem przekonany że to fantastyka. A tu taki psikus.
W książce fantastyka jest fajnym dodatkiem. Gra o Tron, kojarzycie ?
To są właśnie te klimaty. I treści takie podobne. Fajnie wiedzieć iż nie trzeba było wymyślać odległych krain i przeróżnych abstrakcji by uzyskać podobną treść co w brytyjskim hicie.
Nie czytałem, przyznam szczerze. Oglądałem tylko serial, wszystko co było, ale nadrobię, opiszę i porównam. Gra o tron vs Korona śniegu i krwi. To może być ciekawe.
Okej, konkrety. O czym jest książka ?
Mamy do czynienia z walką o władzę. Popartą na dość solidnych faktach z okresu rozbicia dzielnicowego. Poza lekcją historii mamy również sporą dawkę wiedzy na temat zarówno obrządków i zwyczajów chrześcijańskich jak i pogaństwa. Bowiem jest to jeden z fajniejszych wątków fabuły, umiejętnie przeplatany i dozowany. Fantastyka jest, ale jej się nie odczuwa, zabieg naprawdę udany. Ci którzy nie cierpią fantastyki mogą próbować mimo wszystko łyknąć powieść. Tutaj te wątki  są takie naturalne i zrozumiane ze względu na epokę.A trzynasty wiek w Polsce to musiał być czas pełen wiedźm, czarów i magii. Mnie samego ta książka zachęciła do zagłębienia się w okres Rozbicia Dzielnicowego. Nie doceniałem go do tej pory, nawet nie pamiętam faktów ze szkolnych ławek. Ale teraz sięgnę, może nawet spróbuję zrobić materiał "Korona śniegu i krwii- prawdy i mity historyczne " :D Co wy na to ?  
Staram się krążyć wokół tematu książki żeby nie zdradzić wam zbyt wiele z fabuły. Powiem tylko tyle.
Są Piastowie. Są podróże po Księstwach Polskich. Jest atmosfera niepewności, nie wiadomo co się wydarzy na następnej stronie. 
Bo warto zaznaczyć iż dużym plusem książki jest jej budowa.
Podzielono ją chronologicznie, rozdziały są bardzo otwarte. Po prostu informacja iż rozpoczyna się kolejna data, kolejny okres.Fabuła jak w filmie. Scena, budowanie nastroju, wprawienie czytelnika w ciekawość co się stanie za moment, nagle bach, cięcie i następna scena. Te sceny nie są ani za krótkie ani za długie, a są na tyle często by móc niczym w filmie- zapauzować czytanie, oderwać się na chwilę i potem móc wrócić ze świadomością iż nie jestem totalnie wyrwany z kontekstu. Miłe uczucie. Choć przyznam szczerze. Książkę skończyłem dziś, ostatnie 200 stron łykałem od północy do 3:30. Ciężko było się oderwać.
Miłe jest to iż opisy nie są inwazyjne. Niektóre fragmenty Tolkiena człowiek chciał naprawdę wywalić. To było dawno ale niechęć do zawiłych opisów przyrody została. Tu tak na szczęście nie ma.
Podsumowując.
Zaskakująca fabuła i barwni bohaterowie zapewniają naprawdę godną polecenia rozrywkę. Ludzie lubiący intrygi mogą zostać zaskoczeni wydarzeniami co nie zdarza się często.
Do tego język który da się czytać z przyjemnością.
Porównanie do innych polskich powieści- Sapkowski i Trylogia Husycka. Mam nadzieje że uda mi się znaleźć coś, co okresem historycznym wkomponuje się w środek tych książek.Wtedy można stworzyć naprawdę fajny ciąg powieści godnych polecenia :)
Na koniec- wygrzebane z yt. 

A dodatkowo fajna sprawa- posłuchajcie fragmentów ! :)

No, to hej :)

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Project X

No dobra. Dziś będzie coś niecoś o społecznym zjawisku zwanym Project X.
Dlaczego ? Powodów jest kilka:
1.Najważniejszy- we Wrocławiu będzie impreza Project X Alibi " spektakularny projekt inspirowany imprezą ukazaną w filmie Warner Bros. - Project X ! ". I ogółem wyszło na to że biorę w niej udział :P. Trzeba było się więc poświęcić i znaleźć informacje w końcu.
2.Wszyscy ostatnio o tym mówią. Wszędzie powstają eventy Project X. Człowiek zgłupiał bo co to kuźwa za nowa moda.
3. Pewnego dnia telefon "Ej stary właśnie obejrzałem Project X! MUSISZ GO KONIECZNIE ZOBACZYĆ."

Po pierwsze dowiedziałem się co to w ogóle jest Project X. Dla tych którzy podobnie jak ja żyli do dnia dzisiejszego w błogiej nieświadomości. To jest film :P. Obejrzałem go dziś koło 9.
No i tego...
Zaczynam się obawiać o klub Alibi.
Ciekawi mnie w ogóle gdzie oni upchną basen, dmuchańca, mercedesa, minivana, 2 DJ i w ogóle... DUŻO innych rzeczy. Ludzi już pomijam.
Organizatorzy całego eventu zapewniają że będzie spoko, że raczej nie dojdzie do zamieszek xd. Ale oni chyba nie wierzą w potęgę tłumu. A nasza policja to nie jest L.A.P.D lub inny N.Y.P.D. To tylko Wrocław. Tu jak się ściągnie Antyterrorystów to się zdąży impreza skończyć :D.

Ale ogółem, moje wrażenia z filmu.
No cóż. Każdy zapewne oglądał American Pie. To są właśnie te klimaty. Tylko że przemnożone przez kilka tysięcy uczestników masowej imprezy. Ogółem rozumiem sukces tego filmu i ilość imprez które próbują go naśladować. Bo kto nie chciałby wziąć udziału w czymś takim. Bez kontroli, bez ograniczeń, bez zahamowań.
Ja też się zdecydowałem głównie przez wzgląd na te czynniki, bo domyślałem się o co chodzi przed obejrzeniem filmu. Ciekawi mnie strasznie jak to wyjdzie. Nie wiem jak to przebiegało w innych miastach (no, poza bodajże Olsztynem, tak :P). Zajrzałem na yt. W klubach raczej spokojnie. Na relacjach, tych oficjalnych przynajmniej jakoś to wyglądało. Czyżby ludzie jednak umieli się zachować ? Czy to po prostu świadomość że jednak to klub a nie domówka, że tutaj jest organizacja ? Ja tak przynajmniej zakładam.
Myślę że impreza w Alibi będzie po prostu dużą, masową imprezą. W klimatach z filmu- jednak z granicami.
Ale pewnie nie takimi które popsują ludziom zabawę :P
A i z tego co pamiętam- panie w bikini wchodzą za free :P
Do zo w Alibi ;)
Hej.

niedziela, 26 sierpnia 2012

Utwory które wpływają na życie- Iris.





Iris- w mitologii greckiej bogini i uosobienie tęczy, posłanka bogów.
Według wierzeń starożytnych Greków pełniła funkcję posłanki bogów olimpijskich, bowiem potrafiła rozpinać łuk siedmiobarwny (tęczę), który łączył Niebo z Ziemią.

Iris. Tęcza. Ciekawi mnie czy Goo Goo Dolls nazwali swój utwór specjalnie ? Czy pełni on funkcję łączenia Nieba z Ziemią ? Czy naprawdę jest tęczą ? Według mnie tak. Ale oceńcie sami.
Dla tych którzy nie słyszeli lub chcą sobie przypomnieć, proszę, link do teledysku :


Ten wstęp. Taki delikatny, lekki. Nastraja człowieka. Przygotowuje na nostalgię. Ale czy ten utwór może kojarzyć się tylko z nostalgią ?

And I’d give up forever to touch you 
’cause I know that you feel me somehow 
You’re the closest to heaven that I’ll ever be 
And I don’t want to go home right now 

Tęsknota. Ogrom tęsknoty. Utwór został wykorzystany w filmie „City of Angels” , Ci którzy go widzieli z pewnością złapią kontekst. Jednak poza samą tęsknotą jest tutaj coś jeszcze. Ogromna niemoc, podszyta strachem przed utratą kogoś bliskiego. Świadomością iż tak musi być.

And all I can taste is this moment 
And all I can breathe is your life 
’cause sooner or later it’s over 
I just don’t want to miss you tonight 

Tęsknota, niemoc. I rozpacz. Kiedyś to wszystko się skończy, każdy to wie. Ale niech nie kończy się już, teraz. Niech trwa jeszcze przez chwilę. Przez jeszcze jeden Twój oddech którym ja sam mogę oddychać. Ile razy nie chcieliśmy niczego innego poza tym oddechem, poza tą chwilą z najbliższą nam osobą ?
Cała pierwsza zwrotka to wspomnienia. Wspomnienia w których zawarliśmy wszystkie dobre chwile, każdy szczęśliwy moment. Od błysku w oku Tej osoby po jej urwany oddech który stanowił dla nas jedyne źródło powietrza.  Od słuchania tego utworu i myślenia ciągle o tej jednej osobie po taniec. Taniec z jedną słuchawką w Jej uchu, drugą w twoim, taniec w środku nocy, na przystanku w środku miasta. Po chwile w których naprawdę nie liczyło się nic innego.  Nic poza tą chwilą, tą osobą, tym refrenem.

And I don’t want the world to see me 
’cause I don’t think that they’d understand 
When everything’s made to be broken 
I just want you to know who I am

Ileż z tego jest prawdą? Ile razy czuliśmy że tu nie pasujemy, że świat jest nam obcy. I chcieliśmy tylko jednego- by Ta osoba wiedziała kim jesteśmy naprawdę. Taka prosta rzecz- prawda. Jednak to pociąga za sobą ujawnienie siebie, pokazanie swoich słabości, swoich wad. Próbę, niepewność, strach. Strach przed tym czy kiedy osoba której oddaliśmy serce dowie się o tym kim jesteśmy tak naprawdę to będzie dalej chciała istnieć w naszym życiu. Zaśpiewaj to kiedyś tej osobie. To jedno zdanie. Rozkoszuj się chwilą kiedy ta osoba zrobi dokładnie to samo.

And you can’t fight the tears that ain’t coming 
Or the moment of truth in your lies 
When everything feels like the movies 

Boli, prawda ? Koniec zawsze jest bolesny. Na koniec człowiek zaczyna się zastanawiać ile z tego wszystkiego było prawdziwe. Ile z chwil które dla mnie były cudowne były cudowne również dla Tej osoby. „Odpowiedzią jest wszystko i nic”. Nawet jeżeli zapytamy, nawet jeżeli uzyskamy odpowiedź to i tak nie uwierzymy. Niezależnie od odpowiedzi. Wyda nam się niemożliwa, przesadzona. Wyda nam się kłamstwem. 

W całym tym utworze jest jedno zdanie które zawsze będzie mnie podnosiło na duchu. Zawsze.

Yeah you bleed just to know you’re alive

Krwawisz tylko po to by wiedzieć że żyjesz. Krwawisz bo krew to życie. Krwawisz bo taka jest kolej rzeczy, człowiek musi czasem cierpieć. Musi przeżyć te chwile. Tylko po to by kiedyś znów móc komuś spojrzeć głęboko w oczy. I just want you to know who I am. To jest odwieczny cykl. Nie bójmy się go. 
Kiedyś znajdziemy osobę z którą wejdziemy w ten cykl już po raz ostatni. Która opatrzy wszystkie nasze rany, mimo iż czasem powstaną nowe. Która będzie stała przed nami i czerpała z naszego oddechu. Bo to o czym ludzie zapominają to fakt że uczucia zawsze działają w obie strony. Że obie strony mają uczucia którymi się kierują. Nie zapominamy więc o tym.

Zgadzacie się ze mną ? 
A może też nie ?
Piszcie w komentarzach :)
Hej.











Utwory które wpływają na życie- Hurricane.

Moja przygoda z Thirty Seconds to Mars rozpoczęła się wieki temu. Czyli w zeszłym roku. I właściwie nie pamiętam od czego to się zaczęło- czy podsłuchałem mej siostrze kolejny zespół, czy ktoś mi go polecił, czy to pod wpływem tamtych dni ? Cholera wie. I wiem co powie ale jej nie słuchajcie- ona zawsze mnie oskarża że wszystko jej kradnę. Tak czy inaczej Mars zagościł w mej głowie na stałe, jak mi się wydaje.
Z całą pewnością mogę stwierdzić iż ten utwór nie jest jedynym który trafi na mego bloga. Jednak mimo wszystko jest chyba najważniejszy. Od niego rozpoczęła się cała rewolucja która zmieniła moje spojrzenie na świat. Ach, te drobiazgi, zbiegi okoliczności, przypadki. Okej. Lećmy więc z Hurricane. I obojętne czy Twoim oczom ten obraz jest dobrze znany czy też nie- polecam powiększyć na cały ekran, obejrzeć, wysłuchać. Wczuć się. I pamiętajcie. This is not reality.



No matter how many times that you told me you wanted to leave
No matter how many breaths that you took, you still couldn't breathe
No matter how many nights that you lie wide awake to the sound of the poison rain
Where did you go? Where did you go? Where did you go?


Ile razy tak było ? Ile panicznych ucieczek planowaliśmy w swoim życiu ? Ile razy nie mogliśmy spać, dusząc się powietrzem które wpływało do naszych płuc. Powietrzem tego życia. Zawsze powtarzający się scenariusz. Dni naprawdę potrafią być koszmarem, sennym pyłem którego nikt nie strzepnął z naszych oczu. Człowiek błądzi wśród ludzi niczym w amoku. Niezdarny, nieporadny, śniący na jawie. W niemej stagnacji której nic nie jest w stanie przerwać przez cały dzień. A potem przychodzi noc...


As days go by, the night's on fire

Noc pełna ognia. Pożaru nas samych, naszych marzeń, naszych pragnień. Naszych dusz. Ogień pochłania każdą drobinę istnienia, wypala nas od środka. Czy człowiek sam może temu jakkolwiek zaradzić ? 
Oczywiście że może. Jednak wszystko, absolutnie wszystko ma swoją cenę.

Tell me would you kill to save for a life?
Tell me would you kill to prove you're right?
Crash, crash, burn, let it all burn
This hurricane's chasing us all under ground


Wywoływaliście kiedyś w życiu innej osoby ten stan ? Wzniecaliście pożogę na którą spuszczaliście potem huragan ? 
Podobno ten utwór bardzo do mnie pasuje. Tell me would you kill to prove you're right? Czy wiecie co dzieje się z człowiekiem który przeżyje taką pożogę ? Gdzie gubią się jego uczucia ? 
Mściwa satysfakcja. Miałem rację. Kiedy człowiek dochodzi do tego momentu, czy jest dla niego jakaś ucieczka ? Czy kiedy jest w stanie udowodnić za wszelką cenę swoją rację, czy można mówić o nim jak o człowieku ? Gdzie się podziała jego dusza ?

No matter how many deaths that I die, I will never forget
No matter how many lifes that I live, I will never regret
There is a fire inside of this heart and a riot about to explode into flames


Chrzest ognia. Chrzest wiatru. Chrzest nowej osoby która rodzi się na pogorzelisku. I naprawdę nie ważne ile razy umrzesz. Nie ważne ile razy narodzisz się na nowo. Jeżeli narodzisz się za pierwszym razem to będziesz się odradzać już zawsze. Nie zatrzymasz się. I nigdy nie zapomnisz żadnej ze swoich śmierci.
Bo ogień który kiedyś cię spalił teraz wypełnia twą duszę, wznieca pożar rewolucji. Wie co należy strawić a co ma dalej istnieć. Mimo to, ogień który ma za zadanie ugasić żar miłości musi być naprawdę wielki i kontrolowany przez huragan. Nie da się z czegoś takiego wyjść niepoparzonym. 
Where is your God? Where is your God? Where is your God?
Zamiast tego ostatniego czasem człowiek chce krzyknąć z całej siły Where is my God?!
Gdzie jesteś do cholery kiedy Cię potrzebuję. Gdzie się podziewasz gdy ja muszę walczyć z ogniem który sam dałeś ludziom? Który jest w stanie zapłonąć na pustyni, na piasku i stopić go niczym wielki piec. Dlaczego jego gaszeniem muszę zająć się sam ? 
Albo odpowiesz sobie na to pytanie albo będzie gnębić cię do końca życia. To jest jedno z tych pytań które wskazują drogę, jedno z tych wydarzeń w którym człowiek podejmuję decyzję. Decyzję która albo całkowicie zmieni jego nastawienie do świata albo umocni dotychczasowe tak iż nikt już nie będzie w stanie nim zachwiać. Najgorsze co można zrobić samemu sobie to nie odpowiadać na to pytanie.

Do you really want?
Do you really want me?
Do you really want me dead?
Or alive to torture for my sins?( Or alive to live the lie?)


No właśnie. Chcesz ? Czekasz na odpowiedź, choć znasz ją doskonale. Skąd ? Właśnie z ciszy. Uzmysławiasz sobie iż to Twoja własna dusza pyta się Ciebie samego czy naprawdę tego chcesz? Kolejnej śmierci, kolejnych kłamstw, kolejnych tortur. Które tak naprawdę zadajesz sobie sam. 

The promises we made were not enough
(Never play the game again)
The prayers that we have prayed were like a drug
(Never gonna hit the fear)
The secrets that we sold were never known
(Never sing a song again)
The love we had, the love we had, we had to let it go.
(Never giving in again, Never giving in again)


Nigdy więcej. To obiecuje sobie człowiek na początku.
Nigdy więcej obietnic, nigdy więcej słów które ostatecznie prowadzą tylko do kłamstwa. Nigdy więcej tej melodii która i tak wryła nam się głęboko w umysł. Nigdy więcej. 
Tak jest na początku. Później, za każdym następnym razem człowiek zdaje sobie sprawę iż nie warto rzucać  tych słów. Nie warto bowiem są to słowa rzucone na wiatr, słowa których i tak sami nie będziemy się trzymać. Bo człowiek potrzebuje tego ognia, potrzebuje tego uczucia. Nic na to nie poradzimy. Wierzący mogą obwiniać Boga, niewierzący- zrzucajcie żale na mózg i hormony. Bo skoro jeszcze jakieś żale macie to oznacza iż nie przeżyliście tego. Nie przeżyliście Huraganu. A ci którzy przeżyli- pamiętajcie iż zbyt łatwo można samemu przerodzić się w Huragan. Tell me would you kill to prove you're right?
Hej.

środa, 15 sierpnia 2012

Utwory które wpływają na życie- Ale jak to ?


Ale jak to?


Przed właściwą publikacją myślę iż warto dodać jakieś słowo wstępu, dlaczego tak a nie inaczej.
Są ludzie na których muzyka wpływa dużo bardziej niż na innych. Ja do tego grona należę, jestem osobom podatną na przekaz zawarty w utworach. Oczywiście według własnej interpretacji. Stąd też pomysł takiego cyklu o szczególnych utworach. Szczególnych dla mnie, które potrafiły i potrafią dalej przekalibrować mój punkt widzenia. Po czym ja poznaje te utwory ? Skąd wiem że to właśnie ten a nie inny utwór ?
Sprawa jest bardzo prosta. To są utwory które jestem w stanie słuchać bardzo, bardzo długo. Jesteście w stanie wytrzymać słuchając w kółko jednego utworu przez tydzień ? Tak od momentu w którym wstajecie do momentu aż ten utwór utuli was do snu ?
Jeżeli tak to jesteśmy w domu. Dla tych którzy uznają to za coś chorego- nie obiecywałem normalności J. Utwory które będę wrzucać zawsze wiążą się z jakimś wydarzeniem. Jest ich parę, a jeżeli tendencja się utrzyma to dojdą do tego jeszcze inne. Choć nie wiem jak to będzie bo odkąd jestem we Wrocławiu to zauważyłem spadek odsłuchu muzyki z mojej strony. Bardzo drastyczny spadek. W moim „malutkim” pokoju panuje cisza. Ale myślę że to kwestia czasu.
Zapraszam tedy na spotkanie z pierwszym utworem którym to będzie…

niedziela, 12 sierpnia 2012

Requiem for a Dream



Wiele razy słyszałem utwór tytułowy z tego filmu. Jednak do tej pory kojarzyłem go z Władcą Pierścieni.  Teraz, kiedy obejrzałem w końcu ten właściwy film to utwór do końca życia będzie wywoływać we mnie bardzo, bardzo konkretne emocje. Z resztą, pewnie pokuszę się również o coś więcej na jego temat. Ale jak doszło do tego iż dopiero teraz obejrzałem Requiem ?


Jakimś cudem wcześniej ten film mnie omijał. Przez lata starannie się ukrywał. Odkąd pojawił się facebook to jego nazwa przelatywała gdzieś od czasu do czasu. Ale był to raczej konspiracyjny szept na który nie zwracałem uwagi. Już wiem dlaczego.
Wszystko na tym świecie ma swoje miejsce i swój czas. Na ten film przyszedł czas w idealnie określonym momencie. Późne sobotnie popołudnie. Świeżo wysuszona po deszczu głowa, podgrzane jedzenie w zupełnie pustym mieszkaniu. Dojmująca cisza, jak gdyby świadome odłączenie się realnego świata, jak gdyby sam świat tworzył odpowiedni klimat pod film. Syty posiłek, delikatnie ogarniające uczucie senności. I poszło.
Pierwsze dwadzieścia minut to nie był łatwy czas. Walka z sennością, brak zrozumienia, kontekstu. Jarred z kukuryku na głowie, kurcze, takim samym jak moje kiedy przez dłuższy czas nie obcinam włosów. I ta senność przybliżała mnie do tamtego świata. Powoli wprowadzała w stan zawieszenia, haju ? Od minuty czterdziestej byłem tam, całkowicie dałem się wciągnąć. Trochę niczym matka Harrego.
Dobrze że lodówka stoi spokojnie za drzwiami.
Ten świat, taki obcy a równocześnie taki codzienny. Prawdziwy. Ta prawdziwość emanowała z całego wypaczonego obrazu jaki udało się uzyskać. Hiperbolicznie, nadnaturalnie. Do tego stopnia iż człowiek jest w stanie uwierzyć że to się wydarzyło naprawdę. Bo przecież nie raz słyszało się o podobnych historiach, podobnych problemach. Któż z nas nie ma znajomych którzy opowiadają o tym co wyrabia ich sąsiad, kumpel, znajomy. To wszystko tam jest, zaraz pod poziomem marginesu. Jeżeli tylko ktoś chce to może to zobaczyć.
Chyba w tym tkwi największy atut filmu. Ukazuje ten świat na który my tak naprawdę nie chcemy patrzeć na co dzień, który dla zwykłych ludzi jest marginesem a zwykli ludzie nie spoglądają poniżej swojego poziomu. By ukazać ten świat trzeba zatrudnić piekielnie dobrych aktorów którzy sami nie są grzeczni i zupełnie normalni. Którzy czasem balansowali na granicy światów. Którzy wiedzą jak to wygląda i potrafią to pokazać.
Film ma być przestrogą. I jest nią, jeszcze jak. Z jednej strony wprawił w stan pewnego odrętwienia lecz z drugiej dociągnął hamulec który mógł się gdzieś po drodze obluzować. Przypomniał jaki jest świat. W dokładnie tym momencie w którym trzeba było to zrobić. Niektóre wydarzenia muszą następować po sobie byśmy je w pełni docenili.

Jeżeli jeszcze ktoś nie widział tego filmu i zastanawia się czy go obejrzeć. Wstrzymaj się. Poczekaj do momentu w którym coś się posypie, w którym plany zaczną się kruszyć. Wtedy warto obejrzeć ten film. Ku przestrodze by nie iść na łatwiznę.